Przez dwa ostatnie kwartały 2023 roku obserwowaliśmy, jak ceny za energię elektryczną w net-billingu nieustannie spadają.
W końcu ta tendencja została przerwana, a środki w programie Mój Prąd i tak zostały wyczerpane przed terminem.
Grudzień z kolei przyniósł nam nowe fundusze z Unii Europejskiej na zieloną energię. Jakie są zatem prognozy na rozpoczynający się rok?

Jak wygląda sytuacja dziś?
Żeby wyczerpująco określić rentowność instalacji fotowoltaicznych dla inwestorów indywidualnych i firmowych, w pierwszej kolejności należy określić bieżące okoliczności.
Na poziomie prawa unijnego widzimy ciągłe wsparcie dla odnawialnych źródeł energii. W życie weszła już dyrektywa RED III, mająca na celu redukcję emisji dwutlenku węgla o 55% do 2030 roku w porównaniu z rokiem 1990, z kolei Krajowy Plan Odbudowy został zasilony przez z programu RePower EU w kwocie 5,1 mld euro, stanowiącej zaliczkę z łącznej sumy 60 mld na inwestycje w OZE.
REKLAMA
Podobny proces, chociaż z opóźnieniem, zachodzi po stronie prawa krajowego, co udowadnia nowelizacja ustawy o odnawialnych źródeł energii oraz nowelizacja prawa energetycznego. Wciąż jednak brakuje jasnych decyzji co do przyszłości energetyki w Polsce.
W tej chwili możemy jedynie przypuszczać, że za mniej niż sześć miesięcy ceny za elektryczność zostaną odmrożone. Niedługo później w życie wejdą taryfy dynamiczne w net-billingu, które zastąpią bieżący sposób rozliczeń.
Czy taryfy dynamiczne będą opłacalne?
Aktualne dane wskazują na to, że net-billing oferuje realną stopę zwrotu, tylko częściowo różniącą się od tej, jaką prosumenci mogli osiągać w net-meteringu.
W przypadku taryf dynamicznych ta sytuacja może ulec zmianie, zależnie od stopnia przewymierowania instalacji fotowoltaicznej i wysokości autokonsumpcji.
W okresach szczytowej produkcji energii z OZE, czyli kiedy w sieci energetycznej będzie najwięcej prądu pochodzącego z instalacji fotowoltaicznych, cena za prąd będzie najniższa – oznacza to, że prosumenci oddający niewykorzystaną energię do infrastruktury, otrzymają za nią znacznie niższe ceny, niż w przypadku innych godzin.
Ze względu na to, że wieczorem produkcja energii z PV spada, wieczorem ceny zaczną rosnąć – tym samym przypadając na tę część dnia, w której wielu konsumentów używa urządzeń elektrycznych. Dojdzie zatem do niekorzystnej sytuacji, w której inwestor oddaje energię do sieci tanio, a następnie po wyższych cenach płaci za prąd z infrastruktury.
Jak tego uniknąć?
Najlepszym rozwiązaniem jest wyposażenie się w magazyn energii. Są to urządzenia pozwalające zmagazynować niewykorzystaną energię okresu szczytowego i przesunąć zużycie na wieczorne zapotrzebowanie.
Celem posiadania tego rodzaju magazynu nie jest zatem handel energią, a zwiększenie autokonsumpcji. W przykładowym scenariuszu, gdy nie ma nas w domu w środku słonecznego dnia, a panele fotowoltaiczne produkują więcej prądu, niż potrzebuje tego gospodarstwo domowe, załadowany zostanie magazyn. Następnie wieczorem, gdy instalacja nie produkuje już energii, nie trzeba będzie pobierać jej z sieci – będziemy posiadać własną, czekającą na nas w magazynie energii, pełniącym tutaj funkcję baterii do fotowoltaiki.
Czy zatem fotowoltaika w 2024 roku będzie się opłacać?
Szybkość zwrotu z inwestycji, a tym samym wskaźnik jej opłacalności, zależeć będzie w dużej mierze od dotacji, których spodziewamy się w kolejnej odsłonie programu Mój Prąd, jednak już dzisiaj możemy z całą pewnością stwierdzić, że największe korzyści przyniesie instalacja fotowoltaiczna wyposażona w magazyn energii.
Kluczowe będzie tu dobra znajomość rynku i współpraca z odpowiednimi partnerami, celem maksymalizowania korzyści z fotowoltaiki, przede wszystkim poprzez inwestycję w magazyn energii, będący nadchodzącym, największym trendem rynku PV.
Artykuł Partnera
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.